Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Rozglądać się z uwagą za kobietami

Obraz
Kiedy usłyszałam pytanie osiemnastoletniej dziewczyny o to, dlaczego nie pozwolono jej wybrać przy okazji bierzmowania patrona-mężczyzny, zaczęłam się (kolejny raz!) mocno zastanawiać czy naprawdę święte kobiety w dziejach Kościoła to wyłącznie męczennice, dziewice i matki karmiące...? A może to jednak lenistwo bierzmowanych, którzy przyjmują katalog 50 wybranych świętych i z ufnością dziecka uznają go za pełny i skończony? Żyję w poczuciu, że warto o tym dyskutować. Warto otwierać przed dziećmi/młodzieżom/całkiem dorosłymi okładki martyrologium i pozwolić im buszować w kilometrowych spisach biografii, historii życiowych i sposobów na świętość. Nie trudno się chyba zorientować, że książka znów będzie tylko pretekstem. Choć pretekstem całkiem dobrze napisanym, wartościowym i godnym polecenia. Od Radegundy do Julianny to wcale niedługa opowieść o kobietach, które zmieniały rzeczywistość. Robiły to różnie, przez modlitwę, działania, czasem przez bierność. Ale nigdy nie było to wynikiem

O Żydach żartować nie wolno...

Obraz
Tekst na okładce głosi: Opowieść o żywocie Izaaka Jakuba Blumenfelda, który przeżył dwie wojny światowe, trzy obozy koncentracyjne i był obywatelem pięciu ojczyzn. "Pięcioksiąg Izaaka" jest opowieścią o niezwykłych losach dwóch Żydów – krawca i rabina z małego miasteczka w Galicji. Paradoksy i kaprysy historii XX wieku periodycznie zmieniały im ojczyzny, ideały narodowe i obozy koncentracyjne, żeby w końcu pozostawić ich w głębokiej zadumie nad sensem i bezsensem wojen. Tragiczna w swej wymowie opowieść o zderzeniu jednostki z absurdami wielkiej historii została opowiedziana z subtelnym ironicznym dystansem i okraszona typowym żydowskim humorem, który dla bohaterów staje się jedynym sposobem, by oswoić wszechobecną śmierć i zniszczenie, jakie towarzyszą im nieprzerwanie począwszy od okopów I wojny światowej, przez baraki Flossenbürga, aż po gułagi sowieckiej Kołymy. Fabuła samej książki jest o tyle nieoryginalna, o ile pewne fakty pozostają niezmienne ( fakt jest faktem

I bądź tu studentem teologii, i zabijaj ludzi...

Obraz
Student teologii to student teologii. I już. Grzeczny, uprzejmy, życzliwy, uczciwy, niekarany, spokojny i wiele, wiele innych... Dzięki tej krótkiej charakterystyce wiem, że o człowieku, który zajmuje się wyłącznie studiowaniem, dobrej książki nie przeczytam. Wiać będzie nudą... Prawdę mówiąc sama książka (całkiem sprawnie napisana!) jest tu mniej ważna. Gnębi mnie jedno pytanie, czy doprawdy z tymi studentami jest tak źle, że jeśli już trafi się jakaś pozycja traktująca o pasjonacie nauk teologicznych, to musi on być przy okazji niewzruszonym zabójcą? Pal licho, że bohater chce zostać pastorem, czyli teologię protestancką zamierza zgłębiać. Mniejsza o to, że właściwie (nie licząc kilku lat dawno temu w trawie) tych studiów dobrze nie zaczął. Przedstawia się jako student teologii, to się liczy. A dalej to już ręka, noga, mózg na ścianie . Dosłownie i wielokrotnie. Mam takie poczucie, że się nie godzi tak wziąć na warsztat tych dziwnych studentów i czegoś o nich napisać. Jakby rozt

Bajka o Rosji co się rozbroiła i nie tylko...

Obraz
Moje przemyślenia z niedzieli przedstawiają się następująco: każdemu polecam (gorąco!) choć raz wycelowanie w Ewangelię o chodzeniu po wodzie (strachu, silnym wietrze na jeziorze) kiedy akurat za witrażem szaleje burza z piorunami i gradem. Proszę uwierzyć, czy ktoś chrześcijanin czy nie, słowa: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! zaczynają do człowieka przemawiać, tak namacalnie. Drugie: mam jednak nadzieję, że tylko mi zdarza się czasem pomyśleć, że napisałabym lepszą homilię niż osoba, która akurat coś na kształt homilii głosi... To brzydko. Zwłaszcza, że w takich momentach przychodzą mi do głowy takie teksty jak ten. Inspirowane prawie ewangelicznie, bo akurat pierwszym czytaniem: Gdy Eliasz przybył do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana! A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze . A po w

I czasem trudno się nie zgodzić z byłym jezuitą

Obraz
Rozmowa z prawie 10-letnim stażem może wydawać się, przynajmniej, odrobinę przeterminowana. Zaręczam, że nie jest. I pewnie jeszcze długo będzie "na czasie". Fragment tekstu z okładki przedstawia głównego bohatera i samą książkę dokładnie tak: Podjął decyzję, że po dwudziestu latach pracy w Kościele katolickim i zakonie jezuitów, odchodzi. Stanisław Obirek nie chowa jednocześnie głowy w piasek. Nie ma także poczucia winy, które podpowiadałoby mu założenie wora pokutnego i posypanie głowy popiołem. Dlatego o swoich sporach z Kościołem i zakonem, papieskim nauczaniem i sposobem dyscyplinowania niepokornych "sług Kościoła" postanowił opowiedzieć. Jednak "Przed Bogiem" nie jest zbiorem pretensji, ale spokojnym namysłem nad kondycją współczesnego katolicyzmu, zarówno polskiego, jak i światowego. Kościół widziany jest tu oczyma człowieka, którego próby szczerego i otwartego dialogu ze współczesną kulturą spotykały się z brakiem akceptacji. Stanisław Obirek nie

Kobieta, czyli wariatka, egoistka, histeryczka?

Obraz
Tu nawet nie chodzi o te, którym domalowano aureolę. Rzecz w tym, że poza tymi na świętych obrazkach, sprawa dotyczy pewnie tysięcy kobiet. A może większości, kto to wie... Tekst z tyłu okładki tak reklamuje książkę: O, Nietzsche, Marksie, Freudzie i Darwinie — odcisnęliście swoje piętno na umysłach wierzących! Zarzut, że doświadczenia religijne są neurotycznym zaspokajaniem pragnień, metodą uzyskiwania wpływów społecznych lub ucieczką od rzeczywistości zmusza mnie do bacznego przyjrzenia się sobie samej. Czy jako kobieta używam religii do kompensowania sobie nieudanych prób odgrywania większej roli w świecie? Czy moje doświadczenia religijne są subtelną formą samooszustwa lub urojeniami zaspokajającymi egoistyczne potrzeby? Bardzo możliwe, że moje niepokoje i wątpliwości są silniejsze niż u innych osób. To, że zadaję sobie takie pytania, wynika zarówno z mojej biografii, jak i ogólnego intelektualnego przywiązania do zasady racjonalności. Także tytuł daje nadzieję na pozycję ch

Wszystko świadczy przeciwko pancernemu kardynałowi...

Obraz
Każde słowo wypowiedziane przez kard. Ratzingera zaprzecza nadanemu mu przydomkowi. Konserwatywny, stanowczy czy zdecydowany pasują do tego człowieka dużo bardziej niż przymiotnik pancerny . Problem, czy też pewna trudność, dotyczy jednak tego, na ile warto czytać wywiad z człowiekiem, któremu w międzyczasie trochę się w życiu pozmieniało... Bo, mimo iż Benedykt XVI nie należał do najbardziej wylewnych papieży to sympatię wiernych (i niewiernych ;) ) udało mu się zyskać. A pewnie i poglądy na niektóre sprawy zmienił. Prawdę mówiąc rażącej zmiany patrzenia na świat i oceniania różnych zjawisk nie zauważyłam, spotkałam się jednak z całkiem sympatycznym, mądrym i inteligentnym księciem Kościoła , który jednocześnie zupełnie odbiega od stereotypu księcia. Na początek Peter Seewald zadaje sporo pytań dotyczących życia osobistego, dzieciństwa, młodości oraz pracy w Kongregacji Nauki Wiary i kontaktów z ówczesnym papieżem, Janem Pawłem II. Potem następuje część dotycząca samego Kościoła i

Problem Jezusa czy problem z Jezusem?

Obraz
Jezus z Nazaretu - postać znana. Założę się, że im bliżej Wielkanocy będziemy, tym więcej rewelacji na jego temat pojawi się w mediach. Niestety, większość z nich będzie można wrzucić do wspólnego kosza z napisem "Bzdury"... Jakiś czas temu polecałam książkę ks. dr. Grzegorza Strzelczyka pt. Teraz Jezus . Polecam ją nieustannie :) Ale jak wiadomo, trzeba się rozwijać. Tym razem pod rozwagę poddaję pozycję niemieckiego teologa, biblisty i egzegety - Joachima Gnilki. Na początku zaznaczam, że jest to książka niejednorodna. Mniej więcej połowę rozdziałów pochłonęłam w zastraszającym tempie, czując się tak, jakbym czytała dobrą powieść sensacyjną. Druga połowa okazała się być mniej absorbująca. Spieszę z wyjaśnieniem, co, według mnie, mogło być tego przyczyną. Po pierwsze życie Jezusa z Nazaretu to zdecydowanie opowieść sensacyjna. Co więcej, całkowicie prawdziwa opowieść. I to właśnie te fragmenty, które ukazują koloryt ówczesnego świata - charakterystykę stronnictw politycz

Heretycy. Sto lat temu a jakby dzisiaj

Obraz
Coś w tym jest. W przekonaniu, że każda epoka ma swoich heretyków. Zagwozdka polega jednak na tym, czy zmieniają się głoszone teorie czy tylko ludzie, którzy je głoszą? Nieustannie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że problemy sprzed stu lat to problemy współczesnego świata. Nawet metody, słowa, teorie sprzed stu lat wydają się być tymi, które towarzyszą naszej codzienności. Autor książki Heretycy to człowiek nietuzinkowy, urodził się w 1874 roku, po zdobyciu podstawowego wykształcenia podjął naukę sztuk plastycznych w Slade School of Art przy Uniwersytecie Londyńskim. Nigdy jednak nie ukończył studiów wyższych. Był rysownikiem i karykaturzystą, następnie wybrał dziennikarstwo i publicystykę. Reprezentował poglądy konserwatywne, przeciwstawiał się ideom socjalizmu i agnostycyzmu. Był mistrzem groteski, paradoksu i humoru absurdalnego. W młodości przejawiał postawę agnostyczną, z czasem zmienił poglądy i włączył się w nurt odnowy duchowej Kościoła anglikańskiego. W 1922 roku przeszedł

Czyta się po coś. Odsłona druga

Obraz
Nieustannie zajmuje mnie kwestia nabytej, w procesie czytania, wiedzy. Co z nią zrobić? Fakt czuję się lepiej, wiedząc więcej. Ale nie o to, nie o to chodzi. Podjęłam, wraz z towarzyszką studiów, działalność edukacyjno-oświatową z cyklu "trochę się jednak znam to może się wypowiem". Projekt nazywa się Abecedarium i jest serią krótkich filmików, w których tłumaczymy (pozornie) trudne słowa z zakresu szeroko pojętej teologii. Poza tym bywamy śmieszne ;) Prawdę mówiąc, zaczęło się od jednego głupiego nagrania nad Morskim Okiem a skończyło na dalekosiężnych planach. Ogląda nas zdecydowanie więcej osób niż kiedykolwiek nam się marzyło. Ale nie poprzestajemy na tym, skoro to "coś" jest dobre to sprzedajemy to dalej i namawiamy innych do tego samego. Mówią na mieście, że warto zajrzeć :) Zapraszam. Chociaż na chwilę. Kanał: www.youtube.com/user/AbecedariumTV Facebook: www.facebook.com/abecedarium [Tak, to jest lokowanie produktu. Tak, namawiam do klikania &q

Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść...?

Obraz
Dziś jest ten dzień. Po pierwsze - chwała Facebookowi i stronom typu fanpage różnej maści za przypomnienie. Po drugie - tak, to dziś przypada pierwsza rocznica abdykacji Benedykta XVI (który to jest papieżem, Jego Świątobliwością, ale Ojcem Świętym już nie - bo ten jest tylko jeden!). Pewnie nie tylko ja zastawiam się co nam zostało po Benedykcie XVI ? Pod wpływem tekstu (dostępnego po kliknięciu w link) doszłam do wniosku, że chyba wzrosło we mnie poczucie tego, że w Kościele panuje harmonia, porządek i umiłowanie tradycji. Nowoczesność, pęd ku innowacjom, przywiązanie do postępu to norma (którą i Kościół przyjmuje za swoją), tego nie trzeba szukać, to samo do człowieka przychodzi i męczy. A spokój płynący z nauczania papieży i jednocześnie zdecydowanie w dążeniu do prawdy jest tym co pociąga i daje wytchnienie. Wzdychając do "dawnych czasów" mam jednak świadomość, że 8 lat pontyfikatu Benedykta XVI nie było sielanką, nie było miodu i mleka płynących, nie było Idylli, Ar

Spokojnie, to tylko autoreklama

Komunikat jest krótki i jasny. Zrobiłam mały porządek w książkach i kilka pozycji zostało sklasyfikowanych jako "przeznaczone do sprzedaży" :) Sprzedaję zatem tu: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=6256009 . Po sesji dokonam kolejnego przeglądu swojej kolekcji, zapewne dojrzeję do pozbycia się jeszcze paru okazów. Może akurat kogoś coś zainteresuje :)

Czy to prawda, że trzy równa się jeden?

Obraz
Trudno byłoby mnie posądzać o nadmierne zainteresowanie matematyką. To też nie o matematyce będę pisać. Będę pisać o Trójcy Świętej. A dokładniej będę pisać o książkach zajmujących się tym zagadnieniem, bo sama się na tym znam raczej nieszczególnie. A sprawa jest fascynująca. I jakoś z funkcjonowaniem człowieka związana. Książki będą różne, nowsze i starsze, grubsze i cieńsze, bardziej zaawansowane naukowo i takie całkiem popularne. Na początek teksty źródłowe (tak, tak, brzmi strasznie). Muszę jednak powiedzieć, że cały mój (i to chyba nie tylko moje doświadczenie) strach uleciał po przeczytaniu kilku stron tych wiekopomnych dzieł. Dzieła to są, niewątpliwie, ale autorzy byli ludźmi raczej krewkimi, energicznymi i całkiem sprawnie korzystali z ironii i sarkazmu! O Trójcy Świętej (wyd. Znak 1996) Podtrzymuję zdanie jakoby, zdecydowanie, nie była to książka dla każdego. Ale nie znaczy to, że jest to książka dla teologów i nikogo więcej (zawiera komentarz i przypisy, trudniejsze m

Ten ksiądz, na tych manowcach

Obraz
Są takie książki, które otwierają jakiś etap w życiu (takie, które zamykają też pewnie są, ale to tym razem nieistotne). Jakkolwiek brzmi to patetycznie, to tak właśnie jest. Dlatego też postanowiłam wyciągnąć na światło dzienne książkę, którą przeczytałam 4(!) lata temu. I to nie jest tak, że nie chciałam się podzielić swoimi wrażeniami, że nie chciałam jej polecić, opisać, ocenić. Niech usprawiedliwieniem będzie fakt, że wszystko wydarzyło się zanim założyłam bloga... Było liceum, była jakaś chęć, był dość obszerny (choć teraz wiem, że to złudne mniemanie) zbiór interesujących książek w bibliotece. I było wybieranie na "chybił-trafił". I nastąpiło trafienie na Księdza na manowcach . Słuchajcie! Książka o wszystkim. Ale żeby móc tak pisać "o wszystkim" to trzeba było być Józefem Tischnerem. Takie mam skojarzenie: drobnica. Na pierwszy rzut oka, żadnego tematu przewodniego. Ot, kilka refleksji. Jak się okazuje refleksji najbardziej aktualnych w twórczości autora

Benedykt, który pozostał papieżem.

Obraz
Nie, tym razem nie Benedykt XVI. Tym razem, dość wiekowa (choć jeszcze nie stara!) książka francuska. Autor (Jean Raspail), który popełnił w swoim życiu kilka powieści, z których znam wyłącznie tą właśnie opisywaną, określa się mianem monarchista oraz antydemokrata . To z pozoru całkiem nieistotna informacja. Jednak kiedy czyta się, nawet tak pozornie niepolityczną, historię zawartą w Pierścieniu rybaka to przestaje ona być taka niezaangażowana :) I to chyba nie jest zarzut. Każda książka powinna mieć jakiś swój "smaczek", każdy autor powinien mieć jakiś swój charakterystyczny element twórczości, taki swój znak rozpoznawczy. Tym razem jest to monarchia. Dlatego chyba nie dziwi, że kolejnymi pojęciami, które w głowie zostają są: władza, sukcesja, jurysdykcja, hierarchia. Potem jeszcze Awinion, schizma, Watykan, śledztwo, instytucja. Jeśli się czyta szybko (a chyba właśnie tak czytałam) to bardzo łatwo zagubić jeszcze takie słowa jak: prawda, służba, obowiązek, szacunek,

Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm - Na kończący się Dzień Judaizmu

Obraz
Mam takie poczucie, że po opublikowaniu moich spostrzeżeń nikt (albo prawie nikt) się na opisywaną książkę, mówiąc kolokwialnie, nie rzuci. Więcej, gdybym tej pozycji nie dostała do rąk własnych (mniemam, że z okazji Świąt Bożego Narodzenia) to, być może, nigdy bym o niej nie usłyszała. Zatem dlaczego postanowiłam, mimo wszystko, coś o nie napisać? Otóż, 16 stycznia (w właściwie 17. - w wigilię rozpoczęcia tygodnia modlitw o jedność chrześcijan, ale w tym roku, w ten dzień wypadł akurat szabat) obchodzony jest w Kościele katolickim XVII Dzień Judaizmu , który gdzieniegdzie trwa nawet cały tydzień. Lud wierny jest podzielony jeżeli chodzi o uznawanie sensowności organizowania takich wydarzeń. Lud wierny czasem nie ma wiedzy albo myśli, że ma jej wystarczająco dużo, aby się ustosunkować do tego zjawiska. Lud wierny, w mojej osobie, czasem sam nie wie co myśleć i nie potrafi osądzić czyje argumenty bardziej do niego trafiają... Głównie z tego powodu (poznawczego) bardzo się ucieszyłam,

Za późno - Wojciech Hrehorowicz. Grecka tragedia oparta na prawdzie

Obraz
Przeszło mi przez myśl pytanie: zabije mnie czy wzmocni ta książka? Decyzję o przeczytaniu jednak podjęłam szybko i bez wcześniejszego zastanowienia – i było to działanie całkowicie świadome. Bo gdybym się zaczęła zastanawiać obudziłby się we mnie instynkt samozachowawczy i... zapewne lenistwo. Przeczytałam i nadal żyję, czyli mnie nie zabiło. A czy wzmocniło? Oto jest pytanie! Ale najpierw kilka refleksji. Albo nie, raczej punktów zaczepienia, które z tą książką się kojarzą. Na początek niech będzie aborcja. Ta książka, według opisu, ma być głosem w dyskusji, ma traktować o miłości, niegodziwości i zabijaniu (stąd chyba moje obawy co do niej). Jak się okazało, niesłusznie lęka się czytelnik, autor poskąpił naturalistycznych opisów, medycznych odniesień, widoku tego czego człowiek spodziewał się uświadczyć w takiej pozycji. Zamiast narażać czytelnika na wzdryganie się, odwracanie wzroku, zamykanie oczu i różnego rodzaju odruchy fizjologiczne, autor (całkiem niepostrzeżenie) robi

Geniusz ortodoksji

Obraz
Na początku był chaos (lub Słowo - jak kto woli ;) ). Tym razem jednak na początku był wstęp, a właściwie "instrukcja" do prezentu, którym okazała się być właśnie książka pt. G. K. Chesterton. Geniusz ortodoksji . Pozwolę sobie przytoczyć te słowa dosłownie: Ofiaruję Ci biografię (bardzo sprawnie napisaną) jednego z najtęższych umysłów Kościoła XX-wieku, niezmordowanego obrońcy ortodoksji, mistrza paradoksu i ciepłego humoru - G. K. Chestertona . Wiadomo, jeżeli czyta się taką zachętę to nie ma innego wyjścia, trzeba wziąć do ręki książkę i natychmiast zacząć ją eksplorować ;) Jeszcze przez przeczytaniem pierwszego zdania z przykrością stwierdziłam, że czeka mnie przygoda licząca zaledwie 169 stron. To poczucie wzmogło się jeszcze gdy kończyłam ostatnie zdanie tegoż dzieła. Chętnie przedłużyłabym swoje spotkanie z panem Chestertonem. Ale jak to mówią - nic straconego. Biorąc pod uwagę płodność głównego bohatera omawianej biografii, przyjaźń z nim może trwać długie lata. A n