Sługa Boży - Petra Morsbach
Historia na pierwszy rzut oka nie porywa i dlatego w tym można szukać jej wartości. W tym, że ktoś postanowił ją spisać i pokazać publicznie. Mimo, że to fikcja to na upartego mogłaby się wydarzyć.
Na okładce znajdujemy informację, że właśnie trzymamy w rękach książkę o Isidorze Rattenhuber, zahukanym, rudowłosym i udręczonym ustawicznym jąkaniem chłopcu z bawarskiej wsi. Chłopcu, który w liturgii odnalazł spokój i w konsekwencji tego został księdzem.
Koleje życia Isidora poznajemy w retrospekcjach, splecionych z losami i historiami osób, które stanęły na jego drodze: krewnych, kolegów z seminarium, przełożonych, przyjaciół, parafian. To Isidor jest tym tytułowym Sługą bożym, wrośniętym w świat ludzkich słabości, małości, miłości, śmierci.
Z początku można uznać głównego bohatera za nudnego wiejskiego proboszcza, jakich wielu w Niemczech, Polsce i na całym świecie. Ale im dalej się człowiek zagłębia w historię jego życia tym bardziej stwierdza, że to nie do końca prawda. Rzeczywiście we wsi jest kościół i w niedzielę prawie wszyscy mieszkańcy tam chadzają, we wsi jest też karcza, gdzie uczęszczają mężczyźni w celach oczywistych, jest też kilkadziesiąt domów i hotel. Czyli brak jakikolwiek atrakcji. I w takim miejscu przyszło pracować księdzu w średnim wieku.
Księdzu, któremu nie jest łatwo. Bo to parafianie chcą koniecznie pojechać na pielgrzymkę do podejrzanej pseudo-mistyczki, do miejscowego hotelu przyjeżdża nieznana nikomu stażystka, która wzbudza zainteresowanie proboszcza, ktoś umiera, ktoś chce się żenić, trzeba wyremontować dzwonnicę, kuria przysyła kontrolę albo okazuje się, że dawny kolega z lat seminaryjnych nie wiedzie tak sielskiego życia jakby mogło się wydawać.
Poznajemy też niełatwe rodzinne relacje Isidora z matką, bratem i ojcem, ale też te lepsze z księdzem z parafialnego kościoła czy przyjaciółmi z seminarium, z którymi kontakt przez lata się urwał. Dowiadujemy się co działo się w czasie jego nauki w szkole średniej i jakie to miało wpływ na dalsze życie.
A poza tym, sam bohater jakby spowiadał się ze swoich błędów, a popełnił ich sporo, choć sprawia raczej wrażenie człowieka nieskalanego. Obwinia się o wiele rzeczy, pogodził się już z oczekiwaną karą, jednak nie można powiedzieć, że jego życie jest pasmem niepowodzeń i niekończącego się smutku. Zdarzają się chwile radosne, pełne szczęścia, prawdziwego spokoju. Dlatego też napisałam, że czysto teoretycznie wszystko to mogłoby wydarzyć się naprawdę, bo brzmi dość autentycznie.
Wszystko zależy od tego czy interesuje nas żywot wiejskiego proboszcza i na ile jesteśmy w stanie się zdystansować do tej historii i uznać ją za dobrą powieść a nie za zapis współczesnej sytuacji Kościoła. Bo branie fikcji (nawet bardzo przekonującej) za prawdę raczej do niczego dobrego nie prowadzi.
tytuł: Sługa Boży
autor: Petra Morsbach
data wydania: 2009
wydawnictwo: Homini
numer ISBN: 978-83-61568-72-8
ilość stron: 350
Na okładce znajdujemy informację, że właśnie trzymamy w rękach książkę o Isidorze Rattenhuber, zahukanym, rudowłosym i udręczonym ustawicznym jąkaniem chłopcu z bawarskiej wsi. Chłopcu, który w liturgii odnalazł spokój i w konsekwencji tego został księdzem.
Koleje życia Isidora poznajemy w retrospekcjach, splecionych z losami i historiami osób, które stanęły na jego drodze: krewnych, kolegów z seminarium, przełożonych, przyjaciół, parafian. To Isidor jest tym tytułowym Sługą bożym, wrośniętym w świat ludzkich słabości, małości, miłości, śmierci.
Z początku można uznać głównego bohatera za nudnego wiejskiego proboszcza, jakich wielu w Niemczech, Polsce i na całym świecie. Ale im dalej się człowiek zagłębia w historię jego życia tym bardziej stwierdza, że to nie do końca prawda. Rzeczywiście we wsi jest kościół i w niedzielę prawie wszyscy mieszkańcy tam chadzają, we wsi jest też karcza, gdzie uczęszczają mężczyźni w celach oczywistych, jest też kilkadziesiąt domów i hotel. Czyli brak jakikolwiek atrakcji. I w takim miejscu przyszło pracować księdzu w średnim wieku.
Księdzu, któremu nie jest łatwo. Bo to parafianie chcą koniecznie pojechać na pielgrzymkę do podejrzanej pseudo-mistyczki, do miejscowego hotelu przyjeżdża nieznana nikomu stażystka, która wzbudza zainteresowanie proboszcza, ktoś umiera, ktoś chce się żenić, trzeba wyremontować dzwonnicę, kuria przysyła kontrolę albo okazuje się, że dawny kolega z lat seminaryjnych nie wiedzie tak sielskiego życia jakby mogło się wydawać.
Poznajemy też niełatwe rodzinne relacje Isidora z matką, bratem i ojcem, ale też te lepsze z księdzem z parafialnego kościoła czy przyjaciółmi z seminarium, z którymi kontakt przez lata się urwał. Dowiadujemy się co działo się w czasie jego nauki w szkole średniej i jakie to miało wpływ na dalsze życie.
A poza tym, sam bohater jakby spowiadał się ze swoich błędów, a popełnił ich sporo, choć sprawia raczej wrażenie człowieka nieskalanego. Obwinia się o wiele rzeczy, pogodził się już z oczekiwaną karą, jednak nie można powiedzieć, że jego życie jest pasmem niepowodzeń i niekończącego się smutku. Zdarzają się chwile radosne, pełne szczęścia, prawdziwego spokoju. Dlatego też napisałam, że czysto teoretycznie wszystko to mogłoby wydarzyć się naprawdę, bo brzmi dość autentycznie.
Wszystko zależy od tego czy interesuje nas żywot wiejskiego proboszcza i na ile jesteśmy w stanie się zdystansować do tej historii i uznać ją za dobrą powieść a nie za zapis współczesnej sytuacji Kościoła. Bo branie fikcji (nawet bardzo przekonującej) za prawdę raczej do niczego dobrego nie prowadzi.
tytuł: Sługa Boży
autor: Petra Morsbach
data wydania: 2009
wydawnictwo: Homini
numer ISBN: 978-83-61568-72-8
ilość stron: 350
Komentarze
Prześlij komentarz