Pieśń słoneczna Róży Bluszcz - Jan Grzegorczyk

Mówią, że takie opowiadania powinno się czytać powoli, każde oddzielnie. Że trzeba dać sobie czas, aby się nad nimi zastanowić, przemyśleć. Jednym słowem, nie spieszyć się.
Cóż, może i mają racje ci, którzy tak mówią, ale co mnie to obchodzi? Pieśń słoneczną pochłonęłam w tempie błyskawicznym. Zachwyciła mnie oprawa graficzna. Jest genialna. Same plusy? Zdaje się, że tak. Choć nie dam sobie ręki uciąć, że przypadnie do gustu każdemu.
Ot, chociażby dlatego, że to książka o świętych. Świętych takich różnych, można powiedzieć wątpliwej jakości. Znaczy się o normalnych ludziach i ich czasem nie normalnych przygodach. Gdzieś tam jest nawrócenie, chęć zmiany życia na lepsze, zmaganie się niełatwą codziennością, radzenie sobie z nieoczekiwanym nieszczęściem, niesienie pomocy, leczenie ran i naprawianie błędów przeszłości.
Część z historii naprawdę zapadła mi w pamięć, dlatego być może kiedyś do nich wrócę. w każdym razie bardzo bym chciała. Może dlatego, że mają jakiś ciąg dalszy, nie kończą się kropką, przynajmniej odniosłam takie wrażenia. Dlatego też za każdym razem pewnie interpretuje się je inaczej.
Czy zestawienie staruszki, skłóconego rodzeństwa, fotografa, księdza, bezrobotnego listonosza, prostytutki i załamanej po stracie syna matki zachęca do sięgnięcia po tę pozycję? Jeżeli nie, ja zachęcam.
Bo jest jak zwykle w książkach tego autora, jak w życiu. Nie jest cukierkowo. Z tym, że te opowiadania dają nadzieję. A nadziei nigdy dosyć.

tytuł: Pieśń słoneczna Róży Bluszcz
autor: Jan Grzegorczyk
data wydania: 2009
wydawnictwo: W drodze
numer ISBN: 978-83-7033-720-9
ilość stron: 232

Komentarze