Przypadki Robinsona Kruzoe - Daniel Defoe

Tak jak obiecałam tak przeczytałam. Mam mieszane uczucia, ale może tak to już jest kiedy czyta się książkę napisaną dla dziesięciolatków :)
Fabuła jest większości znana. Bo Robinson Kruzoe to taka książka, o której się słyszało, której bohatera się zna. Po prostu trzeba wiedzieć kto to był.
Ku mojemu zdziwieniu większość moich wyobrażeń o Robinsonie i jego wyspie delikatnie mówiąc mijała się z prawdą o ich obrazie rzeczywistym (oczywiście w ramach fikcji literackiej). Do tej pory myślałam, że ten Robinson to taki buszmen, który wylądował na bezludnej wyspie, trochę się urządził, znalazł biednego Piętaszka, żeby się nim wysługiwać. Potem jakimś cudem wrócił do swojej ojczyzny, gdzie "robił" za lokalną gwiazdę i "umilacz" chłodnych, deszczowych (a są w Anglii jakieś inne? ;) )wieczorów.

Otóż nie do końca. Owszem Robinson ląduje na bezludnej wyspie, ale najpierw (przez 1/3 książki) pływa po świecie i ima się różnych profesji. Przez jakiś czas jest też niewolnikiem w jakimś arabskim kraju. Więcej! Wszystkie jego problemy są, w jego mniemaniu, karą za ucieczkę z domu rodzinnego i przeciwstawienie się woli ojca.

Kiedy już, w wyniku burzy, statek, którym płynął roztrzaskuje się w pobliżu bezludnej wyspy a sam Robinson zostaje jedynym uratowanym z tej katastrofy okazuje się być całkiem pomysłowym facetem. W ostateczności buduje sobie zamek oraz rezydencję letnią, ma pole uprawne i zagrodę dla kóz. Żyć nie umierać. I tak przez jakieś 10 lat. Aż do momentu, w którym pojawiają się dzicy Karaibowie, w tym osławiony Piętaszek.

Piętaszek był ludożercą i kanibalem, to tak gwoli ścisłości. Ale był też przyjacielem Robinsona a nie (jak to się uważa) jego służącym. Choć dziki to pojętny, nauczył się angielskiego i nawrócił na katolicyzm (wyznania episkopalnego, na nasze to anglikanizm, ta książka to fantastyczne źródło wiedzy o XVII wieku, kiedy anglikanie uważali się za katolików). Niestety zostaje zastrzelony podczas rejsu w stroną ziemi angielskiej.

Ciekawa historia i nieprawdopodobna, zwłaszcza, że na końcu Robinson zakłada na wyspie osadę, sprowadzając mieszkańców nawet z Brazylii.

Mieszane uczucia pojawiły się z powodu stylu, sposobu przekazywania informacji, natrętnego moralizowania. Co chwilę pojawiającego się przesłania: słuchaj rodziców a będziesz szczęśliwy. Co denerwuje tym bardziej, że w ostateczności Robinson nieźle wyszedł na swoich przygodach stając się bogatym, szanowanym człowiekiem. I nie wiem co bardziej miało przekonać dzieci czytające tę książkę...

Mimo wszystko warto się zapoznać, choćby dlatego, żeby nie pędzić żywota mając błędne wyobrażenia o poczciwym Robinsonie ;)

tytuł: Robinson Kruzoe
autor: Daniel Defoe
data wydania: bardzo różne, np. moja nie posiada :)
wydawnictwo: różne, np. GREG
numer ISBN: np. 83-7327-286-0
ilość stron: np. 224

Komentarze

  1. Świetna książka. Czytałam ją w dzieciństwie i wywarła na mnie ogromne wrażenie. To chyba ona obudziła we mnie pragnienie podróży i przygody:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz