TOP 10 - zalety blogowania

Wszystko o akcji TU.

Jestem do tyłu. Cóż. Mam potrzebę naprawienia tego błędu. I z pewnością umieszczę na blogu zestawienie ulubionych okładek. Kiedyś.

A na razie zalety prowadzeni bloga. Mam jednak takie wrażenie, że łatwiej byłoby mi wymienić minusy, ale nie takie jest zadanie, więc do dzieła!

Po pierwsze: mam takie przeświadczenie, że czytaniem służę społeczeństwu ;) Brzmi patetycznie, ale chodzi tu po prostu o zepchnięcie na bok myśli, że czas spędzony z książką to strata czasu i czysto egoistyczna czynność. A tak przeczytam i napiszę jak mi się podobało. Przestrzegę lub zachęcę, pomogę w wyborze i już jakiś pożytek jest :)

Po drugie: to jest bardzo motywujące. Głupio mi kiedy na blogu nie pojawia się opinia przez dłuższy czas. To zachęca do dokończenie jakiejś nudnej książki albo do napisania w końcu tekstu i opublikowania go na blogu.

Po trzecie: jestem na bieżąco. Co prawda nie czytam wszystkiego co zostało pozytywnie zrecenzowane. Nie mam czasu, siły i ochoty, ale przynajmniej wiem co się czyta, jakie są nowości, zapowiedzi i najbardziej popularne pozycje. Mogę zabłysnąć przed znajomymi :) Lub polecić im dobrą książkę zgodną z ich zainteresowaniami.

Po czwarte: hmm... mam kontakt z ludźmi, do których normalnie bym nie dotarła. Co to znaczy? Normalnie można powiedzieć koleżance z ławki, tudzież rodzinie i znajomym o tym, że właśnie przeżywa się fascynację jakąś książką. Albo taką książkę totalnie odradzić. Zasięg informacji jest dość niewielki. A na blogu jest napisane i zostaje. Nie muszę chodzić za nikim, wystawać przed księgarniami i bibliotekami.
Choć może blog nie może się poszczyć zabójczą liczba odsłon to i tak jest to więcej osób niż te, z którymi kiedykolwiek rozmawiałam o literaturze.

Po piąte: to jest miłe. Zwyczajnie. Mam satysfakcję. Cieszę się, kiedy ktoś napisze o moim tekście, że jest dobry. Lub w ogóle napisze, zada pytanie, zainteresuje się.

Po szóste: mogę spokojnie pisać o tym co mnie interesuje. A jak komuś się nie podoba to nie czyta. A jak ktoś jest ciekawy to wchodzi, zagląda, spogląda. Taką mam misję :) Żeby pokazać, że literatura około religijna to nie tylko pobożne książeczki niewysokich lotów. I tu właśnie się spełniam (przynajmniej jeśli chodzi o propagowanie tego co mnie zajmuje i przejmuje ;) ).

Po siódme: nie ma szans, że zapomnę jak się składa zdania po polsku i pisze dłuższe formy wypowiedzi, które nie są pracą zaliczeniową. Skoro mnie już nauczyli jak wygląda recenzja to korzystam z tej wiedzy, żeby nie zacząć się cofać :)

Po ósme: mogę porównać moją opinię z tym co myślą inni. Przeczytam książkę (zwłaszcza jaką nowość) i mam jakiś odczucia, które niekoniecznie są pozytywne, wtedy sprawdzam, czy tylko ja odebrałam w ten sposób daną pozycję, czy to odczucia większej ilości osób. Po prostu mogę skontrolować czy ze mną ciągle jest wszystko w porządku :) Czy pora już na jakąś terapię.

Po dziewiąte: zajmuje czas. Są dobre strony bycia zajętym. Jeśli już mam spędzać czas przed komputerem to zdecydowanie wybieram blogi (nie tylko te o książkach) zamiast bezsensownego skakania po stronach lub układania pasjansa. To też forma czytania, bardziej rozwijająca niż patrzenie się w telewizor. Zaglądam na blogi, więc zapominam, że chciałam zjeść batona i jestem do przodu o złotówkę i kilkanaście kalorii :)

Po dziesiąte: mam konstruktywne hobby :) I ogólnie lans i szpanowanie (co za dziwne słowa, nie ma jakiś polskich odpowiedników?) ;)


To na tyle. Chociaż jakby pomyśleć dłużej to całą książkę można by napisać. Albo nie. Poczekam aż ktoś będzie chciał zrobić ze mną o tym wywiad ;D
W tym czasie coś sobie poczytam. Martwi mnie tylko to, że zdążę przeczytać całą bibliotekę zanim spotka mnie ten zaszczyt :)

Komentarze

  1. Myślałam, że powiedziałam już wszystko, a tu proszę - przypomniałaś mi o tak wielu kwestiach! Zwłaszcza punkty 2 i 3 mnie trochę 'rozbudziły' :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się ze wszystkim, a zwłaszcza z punktem trzecim i czwartym. Najbardziej lubię wchodzić do księgarni, patrzeć na te stosy z nowościami i móc powiedzieć, że kojarzę przynajmniej połowę z nich, a nawet wiem czy warto przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą w pełni. :) Od kiedy zaczęłam pisać recenzje, nawet nauczycielka języka polskiego zauważyła poprawę w pisaniu (a przecież recenzje piszę jak mi się podoba, a nie tak jak chce tego nauczycielka ;d)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz