Czerwone i czarne - Marie-Henri Beyle

Sięgając po książkę "w ciemno" mam nadzieję, że mnie zachwyci. I że przeczytam dobrą powieść oderwaną od tematyki moich studiów. Oczekuję po prostu odrobiny urozmaicenia ;)
Ale i tak zawsze wychodzi tak samo i w moje ręce wpada interesująca, dobrze napisana książka, której bohaterem jest ksiądz albo, jak w tym przypadku, kleryk. Widać taki już mój los :)
Krótki rys historyczno - literaturoznawczy: Czerwone i czarne to książka napisana w okresie romantyzmu, ale zaliczana jest do dzieł realizmu, co oczywiście nie wyklucza tego, że można w niej znaleźć wyraźne wpływy ówcześnie panującego sposobu myślenia. W Polsce nie jest zbyt znana, choć uznawana powszechnie za klasykę literatury francuskiej.

Pomysł na powieść Stendhal (pseudonim Marie-Henri Beyle'a) znalazł prawdopodobnie, nie gdzie indziej tylko w gazecie. Artykuł przedstawiał relację z procesu, seminarzysty, zabójcy i kochanka dwóch kobiet. Właśnie na tej osobie autor wzorował postać Juliana Sorel ubogiego syna cieśli, charakteryzującego się ogromną inteligencją i niezwykłymi zdolnościami pamięciowymi (nauczenie się na pamięć Pisma Świętego to nie lada wyczyn).

Julian pragnąc zrobić karierę decyduje się na wstąpienie do seminarium. Wiedział bowiem, że ludzie tacy jak on nie mają już szans na zdobycie wysokiego stanowiska w wojsku. Czasy Napoleona minęły, a na tronie zasiedli przedstawiciele dynastii Burbonów.
Dostaje posadę u miejscowego mera jako preceptor, czyli nauczyciel jego trójki dzieci. Chorobliwie ambitnego i nazbyt wrażliwego chłopca dotykają do żywego wszystkie niemiłe sytuacje i różnorakie aluzje.
Nawiązuje romans z żoną chlebodawcy, który był dla niego próbą sił, chęcią dorównania wyżej urodzonym, a może nawet udowodnienia swojej nad nimi wyższości. Zakochuje się najmocniej i najszczerzej jak tylko potrafi choć stara się to ukryć. Kiedy romans wychodzi na jaw udaje się do seminarium, gdzie budzi zazdrość i niechęć współbraci i zdobywa szacunek i przychylność przełożonego. Który to poleci go markizowi de la Moll. W tym momencie zaczyna się droga Juliana ku ostatecznemu upadkowi. Początkowo wykonuje swoją pracę doskonale, jednak spostrzegając niewątpliwe uroki córki markiza zaczyna prowadzić z nią grę. Ostatecznie Matylda zakochuje się bez pamięci i jest w stanie poświęcić dla Juliana wszystko. Zrozpaczony markiz zgadza się na ślub, doprowadza do awansu społecznego Juliana. Zmienia jednak zdanie po przeczytaniu listu napisanego pod przymusem przez panią de Renal, w którym oskarża byłego kochanka o przebiegłość i żerowanie na dobroci pracodawców. Julian wraca do rodzinnego miasteczka, gdzie ma miejsce wydarzenie, które będzie bezpośrednią przyczyną jego klęski...

Jak już wspomniałam powieść jest zaliczana do dzieł epoki realizmu, ale żyjący w epoce romantyzmu autor nie mógł odciąć się od ówczesnych trendów. Możemy spotkać się z rozległymi opisami przyrody, które mogą nużyć, lecz romans głównego bohatera z żoną burmistrza nie miałby w sobie tyle wyjątkowości gdyby nie tło jakim jest małe górskie miasteczko, rozterki Juliana nie wybrzmiałyby tak samo gdyby były oderwane od opisu górskiej groty, widoku pobliskich wiosek ze szczytu...

Oczywiście bohater, wrażliwy, czasem aż nadto, cierpiący z powodu miłości,odrzucony przez społeczeństwo, przez swój stan za wywyższanie się, a przez arystokrację za chłopskie pochodzenie jest książkowym przykładem bohatera romantycznego. Miał za nic to co środowisko w którym żył uważało za najważniejsze. Gardził przepychem, pustką duchową i moralną arystokracji. Zmagał się w wewnętrznym konfliktem, co doprowadziło go do załamania, chęci skończenia swojego bezsensownego, zmarnowanego życia. Mimo tego, że był bliski osiągnięcia celu, miał świadomość, że jest to wynikiem wielu złych i błędnych decyzji.

Kiedy Julian trafia do Paryża spotyka się z klasycznym obrazem choroby wieku, bogatymi, pięknymi inteligentnymi ludźmi , którzy mimo tego są znudzeni, a jedyna ich rozrywką jest drwienie z gorszych od siebie.
W książce ukazany jest okres, w którym arystokraci powracają do swojej dawnej pozycji, a biedniejsi i gorzej urodzeni powoli budzą się ze snu epoki Napoleona. Jednak w kraju cały czas obecny jest strach i nadzieja związane z ponowną rewolucją. A przy tym wszystkim ukazana jest wszechmocna władza Kościoła, potężni wikariusze i biskup, który w życiu kieruje się wyłącznie swoimi zachciankami. Król jest tylko pięknym dodatkiem, cieniem rządów słynnych Ludwików, gwarantem trwania obecnej sytuacji, dobrobytu i władzy trzeciego stanu.

Czerwone i czarne nie jest książką łatwą do interpretacji, zmusza do zastanowienia się, wyciągnięcia własnych wniosków, dla jednych główny bohater będzie zły, dla innych będzie on tylko ofiarą tamtych czasów. Także świat może być oceniony jako wspaniały i cudowny, albo niesprawiedliwy i wzbudzający pogardę. Wszystko zależy od czytelnika i jego nastawienia. Wyjątkowość tej powieści polega na doskonałym połączeniu wątku miłosnego i przemyśleń Juliana Sorel z polityką i sytuacją społeczną Francji ponapoleońskiej. Kiedy przejdzie się przez pozornie nudne opisy wszystkiego, od parku po bal w domu markiza wchodzi się w stworzony świat, zawiłe ludzkie historie i skomplikowaną psychikę bohaterów. A że autor niczego nie mówi dosłownie, można pobawić się w młodego psychologa i dociekać jakie są przyczyny ich postępowania.

Książka interesująca, stanowczo warta przeczytania.

tytuł: Czerwone i czarne
autor: Marie-Henri Beyle (Stendhal)
data wydania: różne
wydawnictwo: np. Zielona Sowa, Mediasat Poland, Państwowy Instytut Wydawniczy, Książka i Wiedza
numer ISBN: różne
ilość stron: około 450

Komentarze

  1. NAPRAWDĘ ZACHĘCIŁAŚ MNIE DO JEJ PRZECZYTANIA!:-) NA PEWNO PO NIĄ SIĘGNĘ. CIESZĘ SIĘ, ŻE JESTEŚ POZNANIANKĄ TROCHĘ MAŁO NA BLOGSPOCIE POZNANIANEK CZYTAJĄCYCH KSIĄŻEK NO I PROWADZĄCYCH BLOGA, NO ALE NIC MAM NADZIEJĘ, ŻE TO SIĘ ZMIENI ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz