Bohater o tysiącu twarzy - Joseph Campbell

Mam taki przedmiot, który nazywa się religiologia. Lektury nie są obowiązkowe, więc tym bardziej miło się je czyta. Na liście znalazłam Bohatera o tysiącu twarzy, okazało się, że jest dostępna w bibliotece. Wypożyczyłam.
Głównym tematem jest to, że wszystkie mity, święte opowieści i historie, na których oparte są religie mają ten sam schemat. Być może różnią się pewnymi szczegółami, czasem są w ogóle do siebie niepodobne, ale autor udowadnia, że w różnych kulturach różne rzeczy mogły oznaczać dokładnie to samo.
Tę strukturę nazywa monomitem, mającym to do siebie, że zawsze zaczyna się podróżą bohatera, który podróżuje w różnym celu a czasem też bez konkretnego celu, lecz zawsze droga prowadzi go do tajemniczego, magicznego dziwnego świata. Tam zaś musi wykonać szereg zadań i przejść określone próby, aby osiągnąć stan samowiedzy lub otrzymać umiejętności czy magiczne przedmioty. Potem następuje moment decyzji o powrocie do zwyczajnego świata i dzieleniu się tym co się dostało z resztą ludzi lub o zachowaniu tego wszystkiego dla siebie.

Dużym plusem jest przywoływanie fragmentów lub całości mitów i opowieści z całego świata. Co prawda autor skupia się głownie na Buddzie, Mojżeszu, Jezusie, Ozyrysie i Prometeuszu, ale korzysta też z dorobku kultur australijskich, afrykańskich i azjatyckich takich jak bohaterowie kaukascy i pierwotne mitologie chińskie.

Posłużę się teraz Wikipedią, aby podać źródła, z których Campbell czerpał natchnienie i pomysły:
"Campbell korzystał z prac teoretyków z początku XX wieku (np. strukturalistów) aby rozwinąć swój model bohatera. Nawiązywał między innymi do Zygmunta Freuda (szczególnie jeśli chodzi o kompleks Edypa), Carla Junga (postacie archetypów i nieświadomość kolektywna), Arnolda van Gennepa (trzy fazy rytuałów przejścia, które u Campbella nazywają się Odejściem, Inicjacją i Powrotem). Campbell także posiłkował się pracami etnografów Jamesa Frazera, Franza Boasa oraz psychologa Otto Ranka."

Ciekawe są zwłaszcza te fragmenty, w których przywoływane są sny a potem następuje ich interpretacja. Ta część może być odrobinę nieaktualna lub nawet śmieszna, ale w ostateczności ma niewielki wpływ na wnioski, które autor wysnuwa. Są raczej potwierdzeniem jego teorii niż podstawą, więc bez nich wszystko nadal ma sens.

Z minusów to raziło mnie porównywanie obrzędów katolickich czy w ogóle chrześcijańskich do ceremonii innych religii i systemów filozoficznych (buddyzmu a nawet pierwotnych obrzędów plemiennych). Wiem, że na pierwszy rzut oka nie widać różnicy, ale ona naprawdę jest. I to duża, gdyż chrześcijańskie obrzędy nie bazują na strachu lub na zwykłej akceptacji tego co przynosi los, ale na miłości (przynajmniej tak powinno być, a jeśli nie jest to bardzo niedobrze).

A z ciekawostek to Bohater o tysiącu twarzy był inspiracją dla twórcy Gwiezdnych wojen. Krążą też pogłoski, że książka była wykorzystywana również przy kręceniu Matrixa.

tytuł: Bohater o tysiącu twarzy
autor: Joseph Campbell
data wydania: 1997
wydawnictwo: Zysk i S-ka
numer ISBN: 83-7150-224-9
ilość stron: 320

Komentarze

  1. Lubię takie książki, które ciekawią a jednocześnie wnoszą dużo wiedzy ^^ a, że zawsze fascynowały mnie mity w różnych zakątkach świata, chętnie po nią sięgnę :D

    Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej majówki! ;*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz