Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

Czy to prawda, że trzy równa się jeden?

Obraz
Trudno byłoby mnie posądzać o nadmierne zainteresowanie matematyką. To też nie o matematyce będę pisać. Będę pisać o Trójcy Świętej. A dokładniej będę pisać o książkach zajmujących się tym zagadnieniem, bo sama się na tym znam raczej nieszczególnie. A sprawa jest fascynująca. I jakoś z funkcjonowaniem człowieka związana. Książki będą różne, nowsze i starsze, grubsze i cieńsze, bardziej zaawansowane naukowo i takie całkiem popularne. Na początek teksty źródłowe (tak, tak, brzmi strasznie). Muszę jednak powiedzieć, że cały mój (i to chyba nie tylko moje doświadczenie) strach uleciał po przeczytaniu kilku stron tych wiekopomnych dzieł. Dzieła to są, niewątpliwie, ale autorzy byli ludźmi raczej krewkimi, energicznymi i całkiem sprawnie korzystali z ironii i sarkazmu! O Trójcy Świętej (wyd. Znak 1996) Podtrzymuję zdanie jakoby, zdecydowanie, nie była to książka dla każdego. Ale nie znaczy to, że jest to książka dla teologów i nikogo więcej (zawiera komentarz i przypisy, trudniejsze m

Ten ksiądz, na tych manowcach

Obraz
Są takie książki, które otwierają jakiś etap w życiu (takie, które zamykają też pewnie są, ale to tym razem nieistotne). Jakkolwiek brzmi to patetycznie, to tak właśnie jest. Dlatego też postanowiłam wyciągnąć na światło dzienne książkę, którą przeczytałam 4(!) lata temu. I to nie jest tak, że nie chciałam się podzielić swoimi wrażeniami, że nie chciałam jej polecić, opisać, ocenić. Niech usprawiedliwieniem będzie fakt, że wszystko wydarzyło się zanim założyłam bloga... Było liceum, była jakaś chęć, był dość obszerny (choć teraz wiem, że to złudne mniemanie) zbiór interesujących książek w bibliotece. I było wybieranie na "chybił-trafił". I nastąpiło trafienie na Księdza na manowcach . Słuchajcie! Książka o wszystkim. Ale żeby móc tak pisać "o wszystkim" to trzeba było być Józefem Tischnerem. Takie mam skojarzenie: drobnica. Na pierwszy rzut oka, żadnego tematu przewodniego. Ot, kilka refleksji. Jak się okazuje refleksji najbardziej aktualnych w twórczości autora

Benedykt, który pozostał papieżem.

Obraz
Nie, tym razem nie Benedykt XVI. Tym razem, dość wiekowa (choć jeszcze nie stara!) książka francuska. Autor (Jean Raspail), który popełnił w swoim życiu kilka powieści, z których znam wyłącznie tą właśnie opisywaną, określa się mianem monarchista oraz antydemokrata . To z pozoru całkiem nieistotna informacja. Jednak kiedy czyta się, nawet tak pozornie niepolityczną, historię zawartą w Pierścieniu rybaka to przestaje ona być taka niezaangażowana :) I to chyba nie jest zarzut. Każda książka powinna mieć jakiś swój "smaczek", każdy autor powinien mieć jakiś swój charakterystyczny element twórczości, taki swój znak rozpoznawczy. Tym razem jest to monarchia. Dlatego chyba nie dziwi, że kolejnymi pojęciami, które w głowie zostają są: władza, sukcesja, jurysdykcja, hierarchia. Potem jeszcze Awinion, schizma, Watykan, śledztwo, instytucja. Jeśli się czyta szybko (a chyba właśnie tak czytałam) to bardzo łatwo zagubić jeszcze takie słowa jak: prawda, służba, obowiązek, szacunek,

Kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm - Na kończący się Dzień Judaizmu

Obraz
Mam takie poczucie, że po opublikowaniu moich spostrzeżeń nikt (albo prawie nikt) się na opisywaną książkę, mówiąc kolokwialnie, nie rzuci. Więcej, gdybym tej pozycji nie dostała do rąk własnych (mniemam, że z okazji Świąt Bożego Narodzenia) to, być może, nigdy bym o niej nie usłyszała. Zatem dlaczego postanowiłam, mimo wszystko, coś o nie napisać? Otóż, 16 stycznia (w właściwie 17. - w wigilię rozpoczęcia tygodnia modlitw o jedność chrześcijan, ale w tym roku, w ten dzień wypadł akurat szabat) obchodzony jest w Kościele katolickim XVII Dzień Judaizmu , który gdzieniegdzie trwa nawet cały tydzień. Lud wierny jest podzielony jeżeli chodzi o uznawanie sensowności organizowania takich wydarzeń. Lud wierny czasem nie ma wiedzy albo myśli, że ma jej wystarczająco dużo, aby się ustosunkować do tego zjawiska. Lud wierny, w mojej osobie, czasem sam nie wie co myśleć i nie potrafi osądzić czyje argumenty bardziej do niego trafiają... Głównie z tego powodu (poznawczego) bardzo się ucieszyłam,

Za późno - Wojciech Hrehorowicz. Grecka tragedia oparta na prawdzie

Obraz
Przeszło mi przez myśl pytanie: zabije mnie czy wzmocni ta książka? Decyzję o przeczytaniu jednak podjęłam szybko i bez wcześniejszego zastanowienia – i było to działanie całkowicie świadome. Bo gdybym się zaczęła zastanawiać obudziłby się we mnie instynkt samozachowawczy i... zapewne lenistwo. Przeczytałam i nadal żyję, czyli mnie nie zabiło. A czy wzmocniło? Oto jest pytanie! Ale najpierw kilka refleksji. Albo nie, raczej punktów zaczepienia, które z tą książką się kojarzą. Na początek niech będzie aborcja. Ta książka, według opisu, ma być głosem w dyskusji, ma traktować o miłości, niegodziwości i zabijaniu (stąd chyba moje obawy co do niej). Jak się okazało, niesłusznie lęka się czytelnik, autor poskąpił naturalistycznych opisów, medycznych odniesień, widoku tego czego człowiek spodziewał się uświadczyć w takiej pozycji. Zamiast narażać czytelnika na wzdryganie się, odwracanie wzroku, zamykanie oczu i różnego rodzaju odruchy fizjologiczne, autor (całkiem niepostrzeżenie) robi

Geniusz ortodoksji

Obraz
Na początku był chaos (lub Słowo - jak kto woli ;) ). Tym razem jednak na początku był wstęp, a właściwie "instrukcja" do prezentu, którym okazała się być właśnie książka pt. G. K. Chesterton. Geniusz ortodoksji . Pozwolę sobie przytoczyć te słowa dosłownie: Ofiaruję Ci biografię (bardzo sprawnie napisaną) jednego z najtęższych umysłów Kościoła XX-wieku, niezmordowanego obrońcy ortodoksji, mistrza paradoksu i ciepłego humoru - G. K. Chestertona . Wiadomo, jeżeli czyta się taką zachętę to nie ma innego wyjścia, trzeba wziąć do ręki książkę i natychmiast zacząć ją eksplorować ;) Jeszcze przez przeczytaniem pierwszego zdania z przykrością stwierdziłam, że czeka mnie przygoda licząca zaledwie 169 stron. To poczucie wzmogło się jeszcze gdy kończyłam ostatnie zdanie tegoż dzieła. Chętnie przedłużyłabym swoje spotkanie z panem Chestertonem. Ale jak to mówią - nic straconego. Biorąc pod uwagę płodność głównego bohatera omawianej biografii, przyjaźń z nim może trwać długie lata. A n