Bóg jednak nie zapomniał. A my?

Jeżeli każda okazja jest dobra to Święto Niepodległości jest wyjątkowo dobrą okazją. Żeby sięgnąć po książkę. U mnie w Poznaniu już tydzień przed 11 listopada trudno nie natknąć się na stoisko z rogalami świętomarcińskimi, tymi z certyfikatem i tymi bez certyfikatu. Ludzie wychodzą na barwną paradę, jedzą te rogale, patrzą, cieszą się, kupują watę cukrową albo siedzą w domu i oglądają transmisję z placu Piłsudskiego, czasem nawet wywieszają flagę. Jeszcze jakoś nas to święto obchodzi. Tradycja to świetna sprawa, dlaczego więc nie stworzyć sobie własnej tradycji? Czytelniczej, w dodatku. Żeby tak chociaż raz w roku, z jakieś dowolnej patriotycznej okazji przeczytać książkę o Polsce. Zrezygnować z bezgranicznego zaufania panu z telewizji, który może opowiada mądrze, ale jednak co roku powtarza to samo. Historia Polski to mimo wszystko coś więcej niż 2-godzinna transmisja ze zmiany warty honorowej...

Moje propozycje to książki przeczytane przeze mnie dawno. Niezmienne uważam, że warto je znać. Są o Polsce, ale każda w inny sposób. Takie mam poczucie, że ani w szkole ani w telewizji (przynajmniej w polskiej telewizji, przed 22:00) takich historii nie znajdziemy.

Kresy we Krwi
To o Polakach, którym zabroniono być Polakami. Po Traktacie Ryskim, który kończył wojnę polsko-bolszewicką w 1921 roku wschodnia część Podola (granice ustalono na rzece Zbrucz) została włączona do terytorium Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, która w tamtym okresie było marionetkowym państwem zależnym od Rosji Radzieckiej.
Taka sytuacja, być może niewyobrażalna, ale prawdziwa. Problem polegał na tym, że mieszkająca tam ludność nie miała ochoty dać się wynarodowić i tym samym zniszczyć. Walczyli, a tę walkę opisał Marek Koprowski w swojej książce. To są zdecydowanie kresy we krwi, ale tez kresy polskie i kresy dobrze zorganizowane, pomysłowe, niezłomne.
Piąty akt
W skrócie piszą, że to powieść o dyktatorze powstania styczniowego - Romualdzie Traugucie. I to jest najprawdziwsza prawda. Bardzo lubię sceny kiedy bohater przechadza się po Paryżu, mówią do mnie też opisy jego samotności, poruszają wspomnienia z domu rodzinnego. Czy to jest bardziej historia czy bardziej psychologia nie umiem powiedzieć, ale to taki przyczynek do pisania o Polsce. O walce o niepodległość. Chyba też o tym, że jeżeli na czymś komuś zależy to albo czeka go śmierć albo opuszczenie, w sensie przenośnym i dosłownym. Traugutt wyrasta też na wzór, pokazuje jak zachować harmonię w życiu, jak być patriotą, katolikiem, człowiekiem, żołnierzem.
I Bóg o nas zapomniał
Bohaterem i narratorem jest Antoni Tuchoski. Opowiada o sowieckich łagrach, zsyłce syberyjskiej i Kazachstanie. Ale jak on opowiada! Opisy sytuacji, wydarzeń, ludzi i krajobrazów zapadają w pamięci na długo. Bywają brutalne i do bólu realistyczne, nawet bardziej naturalistyczne. Ale tą książką nie można zrobić sobie krzywdy. Jedyne co może nam się przytrafić po przeczytaniu tej pozycji to uwrażliwienie albo chociaż chwila zadumy. Są takie sceny, które nawet po latach od przeczytania książki stają mi żywo w pamięci, a co jeżeli pomyśli się, że ktoś to wszystko przeżył, tego doświadczył...


Komentarze