Spokojnie, to tylko różnica kulturowa

Czytam, kiedy nie rozumiem. Kiedy nie mogę pojąć, sięgam po książkę w nadziei, że znajdę odpowiedź. To, czy taki system działa jest dyskusyjne, ale zdecydowanie wolę szukać, nawet po omacku, niż nie robić nic.
Nie rozumiem wielu rzeczy, chociażby tego jak bardzo ludzie są zdziwieni tym, że inni ludzie się od nich różnią. Taki Wietnam, nawet dobrze nie wiem gdzie to jest, ale skłamałabym gdybym napisała, że nigdy o tym państwie nie słyszałam. I nie pojmuję, jak to się dzieje, że to co słyszałam sytuuje Wietnamczyków w kategorii podludzi, albo przynajmniej nie do końca wartościowych ludzi... Nie znam się, więc się jednak nie wypowiem, ale za to chętnie poczytam.

Chociażby taka książka - Spokojny Amerykanin. Całkiem ciekawa, wciągająca, chyba prawdziwa w swoim przekazie. Właściwie to chyba nie o Wietnam w niej chodzi, może nawet bardziej o tytułowego Amerykanina, ale co można kraj zobaczyć to nasze.

Jest dziwnie, dziwna atmosfera, dziwni ludzie, tubylcy chyba trochę nieufni, trochę przytłoczeni swoją kulturą i tym w czym się wychowali. To dość nieefektowne zderzenie inności. Nieefektowne, bo nie wywołuje zachwytu, jest bardziej duszno niż przestronnie, jest bardziej szaro niż kolorowo. Orient ukazany w codzienności, która jednocześnie jest walką o coś co trudno zdefiniować. Bo nie jest źle. Ale jak można się zorientować wolność to nie tylko jakiś ustalony stan rzeczy, podział ról, względna stabilność. I ci Amerykanie, Anglicy, Francuzi, jak oni nic nie rozumieją. To nie tak, że Azjaci to anioły, ależ skąd! Bywają zawistni, rządni władzy, okrutni, ale po swojemu. I czy to naprawdę coś zmieni, że staną się potworami na wzór europejski?
Wojna to wojna, ale kiedy przestaje być namacalna staje się nie do zniesienia. Handel, nielegalne interesy, sprawy wagi państwowej, wykorzystywanie potencjału ludzi pragnących spokoju. To jest jednak niebezpieczna gra. Tym bardziej niebezpieczna, że prowadzona nie na swoim terenie. Przebiegłość ludzi, którym narusza się ich porządek społeczny nie zna granic, nawet jeżeli przychodzi się w imię pokoju.
Jest nieco krwi, choć może nawet bardzo dużo krwi. Jest strach i próba zagłuszenia tego strachu. Jest potrzeba akceptacji, ale też wyrachowanie. Takie dobre, europejskie wychowanie, kiedy nie wiadomo już czy się jest jeszcze idealistą czy już cynikiem.

Wychodzi na to, że Europa ma inne cele, innymi priorytetami się kieruje. Przynajmniej tak było 60 lat temu, kiedy Graham Greene spisał co widział. Chyba, że wszystkim chodzi o władzę. A tylko forma jej zdobywania się zmienia - od tej całkiem bezpardonowej do takiej, która zachowuje pozory niewinności.

tytuł: Spokojny Amerykanin
autor: Graham Greene
data wydania: 2012
wydawnictwo: Sonia Draga
ilość stron: 264
numer ISBN: 978-83-7508-478-8

Komentarze

Prześlij komentarz