Książka na odwagę

Nie wiem czy wielu ludzi marzy o tym, żeby ktoś wziął ich za szmaty i z siłą pchnął na posadzkę. Tak samo zakryte jest dla mnie to, czy odwaga jest komuś jeszcze potrzebna. Przebojowość, pewność siebie, może nawet odrobina brawury i zuchwałości, to się ceni. Ale odwaga? A odwaga modlitwy?

Co ja mam z tą posadzką? Ano, był taki człowiek Antoni Bloom, który mówiąc wprost, nie bawił się w owijanie w bawełnę, tylko stawiał sprawy jasno. Ściągnął mnie na ziemię, szybko i dość brutalnie. Było to jednak zrobione w takim stylu, że było warto łupnąć głową o krawężnik. Niecodziennie słyszy się, że straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego. Czytałam, czytałam i poczucie, że racja jest po stronie autora, wzrastało.
Trafiając na myśl, że patrząc oczyma Boga na czyny zasługujące na potępienie, gotowi jesteśmy oddać życie za tych, którzy je popełniają, trudno jakoś się do tego nie ustosunkować. Nie powiem, trudno się zgodzić. Bardzo trudno. I dalej: Nieoczekiwanie odnajdujemy się w obszarze milczącego spoczynku samego Boga. Modlitwa za innych jest jak upust krwi - samowyniszczenie w litości i współczuciu. Myśli się nad tym, najgorzej to jak już się w ogóle nie czuje potrzeby myślenia. A świat nie jest dwuwymiarowy, wyłącznie czasowy i przestrzenny. Podobno wystarczy tylko to zauważyć, przyjąć do wiadomości, że jest głębia. Potem jest już łatwiej, jakoś idzie, wystarczy chcieć wejść w obecność Boga. Szukać, a kto szuka ten znajdzie.
Trafiwszy na Odwagę modlitwy można się zdziwić. Świat, który był dla nas chrześcijański stanie się tylko marną imitacją, taką wygładzoną, porządną, grzeczną, bez dramatyki, bez ciemnych nocy, bez Bożego milczenia. Naszym zadaniem jest świadczenie o Chrystusowej obecności w świecie - czasami obecności zwycięskiej, a czasami ukrzyżowanej. I to jest ta odwaga - życie pomimo, wiara pomimo, modlitwa pomimo, poświęcenie i ufność pomimo. Myśl o tym, że ucieczka jest dobrym wyjściem z sytuacji jest silną pokusą. Zwykle dopiero po fakcie widać moc trwania przy prawdzie.
Myślę, że potęga modlitwy wstawienniczej jest nadal niedoceniania, więcej, sama modlitwa jest niedoceniania, nieodkryta, nieznana może nawet. Antoni Bloom nie udowadnia, że warto, ale pokazuje, że trzeba - a to co innego.

Chyba mam fazę na prawosławie, pociąga mnie ichnia mistyka, dystans wobec definiowania i uprawomocniania. Ta książka działa na emocjach, ale jest tak mocno osadzona w Piśmie Świętym i Tradycji, że ma siłę przekonywania.
Atmosfera rozważań jest o tyle specyficzna, że napisał je syn rosyjskiego dyplomaty, który urodził się w Persji, dojrzewał we Francji, był w czasie II wojny światowej lekarzem, pod jej koniec złożył śluby zakonne, ostatecznie osiadł w Wielkiej Brytanii, gdzie złożył śluby zakonne, został metropolitą i egzarchą. Nie wiem właśnie jak określić geograficznie ten tekst, angielski - bo pisany po angielsku, czy rosyjski - bo pisany przez Rosjanina?

Niewidzialna głębia. Dlatego też upadek nie powinien być zbyt bolesny - zamiast na wspomnianą posadzkę - modlitwa rzuca człowieka w głębię, w której zmienia się perspektywa. Sąd będzie przerażający, jeżeli brak nadziei na miłosierdzie. Wniosek jest prosty - nie ma się co bać, trzeba skakać!

tytuł: Odwaga modlitwy
autor: Metropolita Antoni Bloom
data wydania: 2004
wydawnictwo: W drodze
ilość stron: 188
numer ISBN: 83-7033-527-6

Komentarze