Pamiętnik - Stefan Wincenty Frelichowski

Przeciętny harcerz wie, że patronem harcerzy (szerzej: skautów) jest święty Jerzy. Gorzej już ze znajomością patrona lokalnego, a takowy jest i nazywa się Frelichowski.
Kim był Wincenty Frelichowski? Pokrótce: księdzem katolickim, podharcmistrzem, harcerzem Rzeczypospolitej (stopień harcerski). Aktualnie jest błogosławionym katolickim, patronem polskiego harcerstwa. A co takiego zrobił, że warto o nim mówić? Dał się poznać jako wzorowy kapłan, opiekun chorych, przyjaciel dzieci i młodzieży, organizator prasy kościelnej i działacz misyjny. To przed wojną, a w czasie wojny? Został aresztowany i przebywał w kilku obozach, docelowo trafił do Dachau, gdzie pomimo ekstremalnych warunków pełnił nadal posługę kapłańską. Organizował wspólne modlitwy, spowiadał, sprawował potajemnie msze i rozdzielał komunię. Na przełomie 1944/45 w obozie wybuchła epidemia tyfusu. Władze obozowe nawet nie próbowały z nią walczyć; poprzestały na odizolowaniu zarażonych baraków, ogrodzeniu ich drutem kolczastym i postawieniu straży. Ks. S. W. Frelichowski zaangażował się w pomoc chorym, udało mu się także zachęcić do tego 32 innych kapłanów.
Podczas udzielania tej dobrowolnej pomocy chorym współwięźniom sam zaraził się tyfusem plamistym, który w połączeniu z zapaleniem płuc, doprowadził w dniu 23 lutego 1945 do jego śmierci.


O księdzu Frelichowskim słyszałam, że był. I tyle. Aż przyszedł moment, że postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej. Traf chciał, że trafiłam na listę lektur duchowych gdzie znajdował się jego Pamiętnik. Czym prędzej pospieszyłam do biblioteki i wypożyczyłam.
Prawdę mówiąc spodziewałam się zapisu przemyśleń i przeżyć księdza znajdującego się w trudnej sytuacji, przedednia wojny, jej początku, człowieka, który pracuje jako sekretarz biskupa. Tę część życia Druha Wicka (tak jest nazywany)uznałam za ciekawszą, bardziej bogatą w zdarzenia, powody do zastanowienia się nad sobą, ludźmi i Kościołem.
Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że pisanie Pamiętnika Frelichowski rozpoczął w 1929 roku, będąc uczniem gimnazjum. Miał wtedy 16 lat. Opisuje w nim codzienne zdarzenia, wizyty krewnych z okazji świąt, sytuację w szkole, wątpliwości dotyczące prowadzenia drużyny harcerskiej, przewodniczenia Sodalicji Mariańskiej oraz śmierci starszego brata. Z jednej strony nic nadzwyczajnego, z drugiej jednak (w kontekście dalszych zapisów) te wpisy są nieodzowne. Choćby dlatego, żeby pokazać, że na dobrą sprawę każdy może zostać świętym. Poza tym to jest bardzo piękne świadectwo rozwijania osobowości. Czasem można się nawet utożsamić.

Druga część to zapiski z seminarium, tych jest najwięcej. Są dość szczegółowo prowadzone, dlatego możliwe jest odtworzenie wewnętrznej drogi przyszłego księdza Frelichowskiego. Jest to też budująca lektura, czytając Pamiętnik ma się do czynienia z człowiekiem świadomym odpowiedzialności jaka stoi za byciem kapłanem. Wątpliwości, postanowienia, plany doskonalenia, które starał się wprowadzać w życie dają nadzieję, że takich księży jest więcej.
Jako ksiądz, Druh Wicek dokonał tylko jednego, krótkiego wpisu, w którym podsumowuje dotychczasową posługę kapłańską.

Całość robi bardzo dobre wrażenie (łącznie z ładną szatą graficzną).
Troszeczkę raziły mnie fragmenty, w których negowana była wartość kobiet i ich znaczenie w porównaniu z mężczyznami. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego. Musi wystarczyć duże, jak na tamte czasy, docenienie roli świeckich.

Na dobrą sprawę można polecić każdemu. Nie jest długa, trudna w odbiorze ani przesadnie, niezdrowo uduchowiona. Zwyczajnie normalna, ale niezwykła.

tytuł: Pamiętnik
autor: Stefan Wincenty Frelichowski
data wydania: 2003
wydawnictwo: Toruńskie Wydawnictwo Diecezjalne
numer ISBN: 83-918988-1-4
ilość stron: 170

Komentarze