Czarnoksiężnik - William E. Barrett

Ciągle męczę filozoficzne wywody, sumiennie przygotowując się do egzaminów. Takie książki strasznie męczą, trzeba czasem zrobić sobie przerwę i przeczytać coś mniej ambitnego. Szkoda tylko, że ten czas kończy się tak szybko. Czarnoksiężnika przeczytałam w jeden wieczór. I znów trzeba wrócić do filozofii...

Nie będę upierać się przy tym, że to dzieło wiekopomne i genialne. Nie jest takie. Ale nie przeszkadza to w sięgnięciu po tę książeczkę przed snem, w tramwaju czy gdziekolwiek indziej, gdzie chcemy zająć czas w przyjemny sposób.

Bardzo podoba mi się pomysł (dla mnie jest oryginalny, ale ja się na literaturze nie znam). Otóż znawca sztuki i malarstwa wchodzi w posiadanie obrazu. Jak się potem okazuje obrazu wybitnego, nie mającego odpowiednika wśród innych znanych dzieł. Akcja toczy się w Nowym Jorku, gdzie ów koneser ma swoją galerię. Zaprasza do siebie trzech przyjaciół, aby zaprezentować im swoją zdobycz i skonfrontować wrażenia towarzyszące oglądaniu jej.
Wszyscy (pastor, ksiądz katolicki i malarz-agnostyk) zauważają pewien szczegół, który głęboko ich porusza. Powiem nawet, że są wstrząśnięci. Przyglądając się mu zauważają najpierw kunszt artysty, talent, umiejętności, wyjątkowość ukazanej sceny. Przedstawiono na nim Jezusa tuż po biczowaniu, stojącego przed pałacem Piłata w otoczeniu rzymskich żołnierzy i rozwścieczonych wieśniaków rzucających kamieniami i wyzwiskami w Jego stronę. Dziwna rzecz w tłumie każdy zobaczył siebie...

Nikomu nieznany malarz, o którym nic nie wiadomo. Urodził się w małym miasteczku w Niemczech i umarł, właściwie na tym kończą się informacje o nim. I obraz, który ma w sobie jakąś magię. Bohaterowie przeczuwają, że może z niego wyniknąć jakieś zło, coś niedobrego dzieje się po obejrzeniu tej sceny.
Właściciel popada w stan depresyjny, traci kolejno przyjaciół. Ksiądz wypiera to wydarzenie ze swojej pamięci. Pastor namawia malarza - Kirka Donnera na wyjazd do Niemiec w celu uzyskania większej wiedzy na temat autora obrazu - Bonifacym Rohlmannie.

Trop wiedzie do małego miasteczka Friedheim, gdzie co dziesięć lat wystawia się misterium pasyjne. Tam Kirk poznaje dziennikarkę z Ameryki, mającą napisać relację dla znanego pisma oraz mieszkańców, grających w przedstawieniu. Co dzieje się dalej to tajemnica :)
Ale tajemnica to dobre słowo, żeby opisać dalszy rozwój wydarzeń. W skrócie: poznajemy historię utalentowanego malarza i trudny charakter dziennikarki Joan, a także kontekst kulturowy i biograficzny twórczości Bonifacego. Jest coś o wierze, o niewierze, tolerancji, widowiskach, życiu w małym miasteczku.

Tak na prawdę nic w tej książce nie jest oczywiste. Każdy zobaczy w mniej coś z siebie. Tak jak bohaterowie widzieli siebie na obrazie. Zakończenie dale możliwość dalszych przemyśleń, nie narzuca prostych rozwiązań. Trochę jak w życiu :)
Polecam :)

tytuł: Czarnoksiężnik
autor: William E. Barrett
data wydania: 2009
wydawnictwo: Fronda
numer ISBN: 978-83-60335-84-0
ilość stron: 210

Komentarze

  1. Czytałam tą książkę już trochę czasu temu, ale pamiętam, że była intrygująca i zrobiła na mnie dobre wrażenie. No i pomysł na fabułę nietuzinkowy:-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz