Ukryty strumień - Ronald Knox. Obrona wiary, silne argumenty.

Kiedy ktoś zadaje nam pytanie, na które nie umiemy dać odpowiedzi czujemy się co najmniej głupio. Ale kiedy pada pytanie i wiemy o tym, że można na nie (całkiem przekonująco) odpowiedzieć, wierzymy głęboko, że tak właśnie jest, z całym przekonaniem moglibyśmy bronić swojego stanowiska, ale brakuje nam argumentów to już jest wstyd i hańba.
Właśnie z myślą o takich sytuacjach ks. Knox prowadził cykl wykładów. Można je nazwać apologetycznymi (broniącymi wiary) albo po prostu uczącymi logicznego myślenia w kontekście wiary. Skłaniała bym się ku tej drugiej opcji, gdyż autor jakby mówił przez nią czytelnikowi: uspokój się, opanuj chęć budowania stosów, okiełznaj oburzenie i gorliwość nieustraszonego obrońcy wiary i pomyśl jakby tu kulturalnie przedstawić swoje stanowisko, tak aby Twoja wypowiedź była logiczna i spójna. I muszę powiedzieć, że wykłady te robią wrażenie. Człowiek czyta i myśli sobie: to przecież wszystko jest takie oczywiste...

A kim był Ronald Knox? Urodził się w 1888 roku, zmarł w roku 1957. Był angielskim teologiem, księdzem katolickim, autor książek religijnych i powieści kryminalnych. Był synem Edmunda Arbuthnotta Knoxa (anglikańskiego biskupa Manchesteru). Pierwszą książkę pt. Signa Severa będącą zbiorem angielskich, greckich i łacińskich wierszy opublikował w 1906 roku. W roku 1911 został duchownym anglikańskim. Na katolicyzm przeszedł w 1917 roku, zrezygnował z kariery akademickiej. Rok później został wyświęcony na księdza katolickiego. W latach 1926-1939 pracował na Oxfordzkim Uniwersytecie jako kapelan, później udał się do Shropshire i zajął się tłumaczeniem Pisma Świętego. Nowy Testament ukazał się w 1944 roku, a Stary Testament w 1949.

Można by powiedzieć, że był już św. Tomasz z Akwinu i wszystko pozamiatane, że nikt lepiej już chrześcijaństwa nie wyjaśni, nikt bardziej rozumowo nie przedstawi prawd wiary i w ogóle nie warto próbować zrobić czegoś lepszego. Można by, ale po Tomaszu pojawił się Kant i te jego dowody na istnienie Boga skrytykował, więc widać, że jednak da się lepiej...
Knox te dowody uwzględnia w swoich wykładach, ale nie są one podstawą jego wywodu, zresztą kwestia istnienia Boga to tylko niewielka część tematów jakie w książce zostały poruszone.

Ciekawe jest także to, że autor jako konwertyta z anglikanizmu bardzo, bardzo dużo wie o tym co dzieje się "po drugiej stronie" sporu/barykady/dialogu i porównuje dwa sposoby myślenia. Tam jest tak a u nas jest tak, różnica tkwi w tym i w tym. Błąd polega na tym, a prawda jest taka.
Nie wchodząc w szczegóły mogę napisać, że po lekturze tej pozycji nauczyłam się wiele, ot choćby, że nie zawsze warto porywać się na filozoficzne czy pseudonaukowe dywagacje, sens bywa bliżej niż to może się wydawać na pierwszy rzut oka. Pytania są stawiane często bez przemyślenia, bo sedno sprawy leży gdzie indziej niż nam się wydaje. Sprawa sprawiająca wrażenie trudnej bywa naprawdę prosta.
W ostateczności wiara jest wiarą. Chrześcijanin musi umieć ją uzasadnić, musi umieć bronić swojego stanowiska, musi wiedzieć w co wierzy. Ale najpierw musi wierzyć.

Bywa, że się naprawdę nie wie co powiedzieć. Wtedy nic tylko zaglądać do Ukrytego strumienia. Polecam :)

tytuł: Ukryty strumień
autor: Ronald Arbuthnott Knox
data wydania: 2005
wydawnictwo: Fronda/Apostolicum
numer ISBN: 83-922344-2-1
ilość stron: 320

P.S.
Przedwczoraj rozpoczęło się wydarzenie Roczne czytanie Biblii. Jeśli kiedykolwiek pojawił się w Twojej głowie pomysł, aby Biblię przeczytać to najlepszy moment, żeby ten pomysł wprowadzić w życie. Jak się do tego zabrać, można przeczytać tu.

Komentarze