Last minute. 24h chrześcijaństwa na świecie - Szymon Hołownia

Przychodzi taki moment w życiu człowieka, że odkrywa on, że jest odrębny od reszty świata. A potem orientuje się, że cały ten świat jest zupełnie od niego różny, do tego stopnia, że trudno człowiekowi tą inność przyjąć do wiadomości.
Może pojawić się pytanie: i co z tego? Co ma z tym wspólnego Hołownia Szymon i jego najnowsza książka?
Otóż, w moim odczuciu książka ta, właśnie na inności się opiera. To takie ciągnięcie za rękaw czytelnika z jednoczesnym mówieniem mu: popatrz poza Twoją dzielnicą, parafią, diecezją, nawet poza granicami Twojego państwa, też istnieje świat. I nie waż się nigdy stwierdzić, że ten świat jest gorszy od tego, który do tej pory znałeś... Proste? A pomyśleć, że autor mógł zwyczajnie latać sobie co jakiś czas w jakieś egotyczne miejsce, spotykać różnych ludzi, robić zdjęcia i się tym wszystkim nie podzielić. Naprawdę uważam, że byłaby to duża strata.

Rozdział o koptyjce, która nawróciła się na chrześcijaństwo z islamu jest już sztandarowym przykładem tego co można w tej książce znaleźć. I to jest zrozumiałe, bo co ma powiedzieć polski katolik, który słyszy, że z okazji czegoś co jest dla niego oczywiste ktoś inny żyje w ukryciu, gdyż wydano na niego wyrok śmierci? Przecież to jest tak abstrakcyjne, że aż niemożliwe...
Ale to nie wszystko. Filipini i kaplica w centrum handlowym zapchana ludźmi tak, że ani nogą, ani ręką nie można ruszyć. Guam i kremy tworzone na bazie wody z Lourdes sprzedawane przez naczelnego apologetę kraju i tradycyjnego katolika, miłośnika soboru w Trydencie. Honduras i księża co to nie wiedzą, czy dożyją następnego dnia w dzielnicy, w której przyszło im pracować i kardynał, który żadnego z nich nie zostawia samemu sobie. Szkocja i taka egzotyka, że Karaiby wysiadają. Bhutan i kilkunastu, dosłownie kilkunastu chrześcijan. Turkmenistan, Zambia, Papua Nowa Gwinea, Francja, Portugalia, Australia. Kto nie marzył kiedyś, żeby się w tych miejscach znaleźć, choćby na chwilę? Po przeczytaniu tej książki można się tylko upewnić, że warto odłożyć trochę pieniędzy i polecieć. W końcu mamy tam rodzinę ;)

Że niby wzorowane na Cejrowskim i takie nijakie, że wypalenie? Nawet jeśli wzorowane, to co z tego? Nijakie - nie powiedziałabym. Wypalenie - nie mnie oceniać, może zmiana kierunku? Tak sobie czytałam i przypomniała mi się taka refleksja, że nie można rzucać pereł przed wieprze. Jeśli tutaj nikt nie potrzebuje księdza/zakonnicy/katechety/teologa to trudno. Na całym świecie jest mnóstwo miejsc, gdzie praca takich ludzi przyjmowana jest z utęsknieniem, wdzięcznością i życzliwością (nie znaczy, że jest miło i sympatycznie, ale wysiłki mają sens). Perła jest doceniana znaczy się.
A tutaj, zdarza nam się być takimi wieprzami i świadomość tego bywa nie do zniesienia.

Wiadomo, nie zawsze jest różowo. Ale przydałoby się nam trochę świeżości, odwagi, wytrwałości, otwarcia na różnorodność w przeżywaniu wiary. Albo chociażby zmiana nastawienia, że to nie Murzynki, ale ludzie. A ich religijność nie jest prymitywna, ale autentyczna...

tytuł: Last minute. 24h chrześcijaństwa na świecie
autor: Szymon Hołownia
data wydania: 2012
wydawnictwo: Znak
numer ISBN: 978-83-240-2203-8
ilość stron: 352

P.S.
Dziś rozpoczęło się wydarzenie Roczne czytanie Biblii. Jeśli kiedykolwiek pojawił się w Twojej głowie pomysł, aby Biblię przeczytać to najlepszy moment, żeby ten pomysł wprowadzić w życie. Jak się do tego zabrać, można przeczytać tu.

Komentarze

  1. Kupiłam tę książkę pod choinkę mojemu tacie, który uwielbia Hołownię i mam zamiar pożyczyć ją od niego kiedy tylko skończy czytać ^^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz