Czarnoksiężnik - William E. Barrett
Ciągle męczę filozoficzne wywody, sumiennie przygotowując się do egzaminów. Takie książki strasznie męczą, trzeba czasem zrobić sobie przerwę i przeczytać coś mniej ambitnego. Szkoda tylko, że ten czas kończy się tak szybko. Czarnoksiężnika przeczytałam w jeden wieczór. I znów trzeba wrócić do filozofii... Nie będę upierać się przy tym, że to dzieło wiekopomne i genialne. Nie jest takie. Ale nie przeszkadza to w sięgnięciu po tę książeczkę przed snem, w tramwaju czy gdziekolwiek indziej, gdzie chcemy zająć czas w przyjemny sposób. Bardzo podoba mi się pomysł (dla mnie jest oryginalny, ale ja się na literaturze nie znam). Otóż znawca sztuki i malarstwa wchodzi w posiadanie obrazu. Jak się potem okazuje obrazu wybitnego, nie mającego odpowiednika wśród innych znanych dzieł. Akcja toczy się w Nowym Jorku, gdzie ów koneser ma swoją galerię. Zaprasza do siebie trzech przyjaciół, aby zaprezentować im swoją zdobycz i skonfrontować wrażenia towarzyszące oglądaniu jej. Wszyscy (pastor, ks