Jeżeli postanowienie noworoczne to zuchwałe!

Postanowieniom noworocznym mówię stanowcze nie. Dokładnie tak samo jak wyzwaniom czytelniczym (chyba, że chodzi o czytanie Pisma Świętego w rok). Czasem jednak warto zrobić wyjątek, jest taka jedna rywalizacja, w której dobrze wziąć udział.

Jakkolwiek słowo "rywalizacja" może brzmieć dziwnie w połączeniu ze słowem "świętość" to wydaje mi się całkiem trafne. Świętość raczej kojarzona jest z własnym zbawieniem (a właściwie to z Bogiem samym!), ale trudno nie zauważyć, że świętość bez innych ludzi to żadna świętość. Dlatego takie zdrowe zawody, w których nagrodą jest oglądanie Boga i wieczne szczęście to całkiem niezły plan na życie. Zwłaszcza, że chrześcijaństwo akceptuje wyłącznie postawę fair play.

Także, jeżeli koniecznie chcecie sobie coś postanawiać to polecam dążenie do świętości, codziennie, małymi krokami, w swojej zwyczajności. Polecam zmienić nastawienie do powszedniości. Tylko tyle - więcej uśmiechu, więcej luzu, więcej czasu dla tego istotne i mniej zajmowania się pierdołami. Działa :)

Jak mówi podtytuł książki pt. Wezwani do świętości:
Jeśli nie zostanę świętym, będę zdrajcą.
Czyli, według autora, zasadniczo nie ma wyjścia. Albo takie postanowienie, albo żadne. Żadne inne postanowienie samo w sobie do niczego nas nie zaprowadzi. Możemy być lepsi, sprawniejsi, zdrowsi, ale będziemy zdrajcami, jeżeli nie weźmiemy się w garść i nie zaczniemy być świętymi. Od dziś.

A jak? W tym celu można zajrzeć do wspomnianej już książki.
Dowiemy się, że w rzeczywistości tylko Bóg jest święty. Przeczytamy też coś o odblasku chwały Bożej na obliczu Chrystusa. Ten wstęp jest bardzo potrzebny, żeby zająć się świętością dostępną dla człowieka. Na początek o tym, kim jest święty i dlaczego pośród ludzi? Czy świętość jest dla każdego taka sama i jak możemy się w swojej świętości różnić? Jak pogodzić świętość i grzech w Kościele? I co zrobić z lękiem przed świętością?

A dalej to już tylko konkrety. Autor (dominikanin, pisarz, naukowiec, ceniony rekolekcjonista) przedstawia nam tych ludzi, których poznał osobiście i których uważa za świętych, którzy mu pomogli, byli autorytetami, mistrzami (choć kanonizowani nie są). To bardzo ciekawa sprawa, zwłaszcza, że skłania do refleksji nad tym, czy my sami takich ludzi spotkaliśmy na swojej drodze... A potem katalog tych wyniesionych na ołtarze (Maryja, Teresa z Lisieux, Karol de Foucauld, Elżbieta z Dijon, Franciszek z Asyżu, Dominik, Joanna d'Arc). Święci nasi przyjaciele - im się udało, nam też się uda!

Geniusze nigdy nie mają pokusy, by przestać być geniuszami. Święci, owszem, niemal w każdej sekundzie swego życia mają pokusę, by nie być świętymi.

tytuł: Wezwani do świętości
autor: Ambroise-Marie Carre OP
data wydania: 2005
wydawnictwo: W drodze
ilość stron: 122
numer ISBN: 83-7033-554-3

Komentarze

  1. Zapowiada się ciekawie. Jak będę miała okazję z przyjemnością sięgnę po tę pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz