Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2012

Święci się nie skarżą. Dojrzałość ludzka na przykładzie św. Josemarii Escrivy

Obraz
Josemaria Escriva? Może nie każdy słyszał. Opus Dei? Wystarczą te dwa słowa, aby pojawiło się mnóstwo skojarzeń. Nie najbardziej pozytywnych najczęściej, niestety. Muszę przyznać, że nie przypuszczałam, że przeczytanie jednej książki może aż tak zmienić czyjeś zdanie. I nigdy bym chyba nie powiedziała, że będzie to akurat ta książka. Wiadomo, że skoro ją kupiłam i postanowiłam przeczytać to w jakimś konkretnym celu. Bardziej z ciekawości i może, żeby upewnić się, że niechęć do założyciela Opus Dei jest słuszna. Spodziewałam się naciągania faktów, kolorowej laurki i peanów na cześć. Tego jednak nie znalazłam. Powiem więcej, zaczęłam myśleć o Josemarii Escrivie z niespotykaną u mnie sympatią. Nie bacząc na sceptycyzm wobec wszelkiej cudowności i dystans do oficjalnie zatwierdzonej świętości muszę stwierdzić, że Josemaria to postać wyjątkowa oraz wycofać się z opinii jakoby jego kanonizacja nie była trafiona. Otóż właśnie kanonizacja, dzięki temu aktowi sprawa powinna być prosta. Roma

Wspomnienia fotografa, czyli "Do zobaczenia w raju"

Obraz
Historia jest prosta. Remont -> porządki -> znaleziska. W ręce wpadł mi numer specjalny gazety wydawanej w moim gimnazjum zawierający recenzję książki "Do zobaczenia w raju" ;) Zdziwiło mnie to, że przez 6 lat zdania nie zmieniłam, choć konieczne wydaje mi się poprawienie paru błędów (dziwne, że nikt ich wcześniej nie zauważył...). Do zobaczenie w raju nie jest książką odkrywczą, nie można się z niej dowiedzieć nic nowego, ale mimo wszystko wciąga i zaskakuje. Zaskakuje nie tylko opowieść o życiu papieża, ale także oddanie, poświęcenie, a przede wszystkim synowska miłość osobistego, papieskiego fotografa. Arturo Mari w rozmowie z Jarosławem Mikołajewskim opowiada o czynnościach rutynowych, powtarzających się codziennie przez dwadzieścia siedem lat pontyfikatu Jana Pawła II, jak również o sytuacjach niezwykłych a wręcz cudownych. Wszystko to przedstawione z punktu widzenia fotografa, obecnego podczas tych wydarzeń. Człowieka, który dokumentował, ale nie komentował, zaw